Niezależnie od tego jak bardzo człowiek by chciał wcześnie wstać, jaka nie goniłaby go motywacja i ile pokładów samozaparcia by z siebie nie wygrzebał, wstanie przed 6:30 to rzecz niemożliwa. Może inni to potrafią, bohaterskie ich dusze zbrojne w budzik sukces odnoszą i pokusom porannego czarta - Morfeusza oprzeć się potrafią. My nie bardzo :/
I kiedy w bolesnym kwadransie zamykającym się gdzieś między 6:30, a 6:45 udaje się nam stoczyć z legowiska i zabrać do pospiesznej porannej krzątaniny staje przed nami najpoważniejsze wyzwanie poranka - zwlec z wyrek potwory.
Sposobów jest kilka i nigdy nie wiadomo, który danego poranka okaże się być trafionym. Nie pozostaje zatem nic innego jak wyciągnąć zza pazuchy listę patentów i atakować nimi po kolei. Któryś zadziała. Spektrum jest szerokie - od łagodnej perswazji, przez łaskotki, puszczanie głośnej muzyki, kuszenie płatkami z mlekiem, budzenie ducha rywalizacji, aż po groźbę zablokowania przez tatę dostępu do siusialni i zawleczenie potworów do placówek oświatowych prosto z betów - w piżamach.
Ok. 6:45 - Krzysztof łamie się pierwszy. Tupta osowiale do łazienki, jak nocna mara, ze spuszczoną głową i ramionami. Po 2 minutach wraca w podskokach, już nie ten sam, gotów do nowych wyzwań, niekoniecznie ukierunkowanych na ubieranie się.
Hanna nadal nie wstaje.
6:50 - Krzysia brzuszek chciałby coś pojeść. Brzuszek dostaje to, co mu się należy w trybie pilnym, bo to jedyny sposób żeby paszcza zamilkła choć na chwilę.
Hanna zostaje zdrowo ofuknięta i poderwana do pionu. Dołącza niemrawo do Krzysztofa przy śniadaniu.
7:00 - Krzysztofa zadowolony brzuszek pozwala przyoblec się w łaszki. Tymczasem jego paszcza nie przestaje komentować najdrobniejszych elementów stroju. Dziś jest czym się ekscytować. Dysponuje bowiem nową koszulką z piratem. Niebieską i w dodatku z krótkim rękawem, bo idzie wiosna.. Bluzeczka nowiusia. Można gadać bez końca. Po chwili Krzysztof jest całkowicie ubrany, zaokularzony i z zapałem oddaje się samodzielnemu czesaniu.
Hanna bohatersko założyła jedną skarpetkę. W ramach odpoczynku leniwie głaszcze kota.
7:15 - Tatuś wchodzi na wyższy poziom furii i miota się po domu jak dziki. Jeszcze chwila i będzie ubrany prawie tak porządnie jak syn. Hanna zakłada drugą skarpetkę i przypomina sobie, że koniecznie potrzebuje, żeby jej kupić na dzisiaj cyrkiel do szkoły. Krzysztof peroruje na tematy różne, pies plącze się pod nogami, bo chce wyjść.
7:25 - Tata usiłuje wyjechać autem przed bramę rzucając Hannie groźbę, że będzie biegła za peugeotem, jak nie zdąży wsiąść. Krzysztof przemawia nadal, już w aucie. Hanna prawie ubrana wymyśla maksymalnie skomplikowaną fryzurę.
7:27 - Kolejny raz ofuknięta Hanna wsiada do auta. Nieszczęśliwa, bo uczesana w zwykły koński ogon. Wypadam za nią i zamykam dom. Po czym znów go otwieram, bo Hanna wraca do domu po zapomniany zeszyt od polskiego.
7:30 - Potwory w nastroju sielskim śpiewają w aucie "Radość o poranku". My już wiemy, że dotarcie do pracy na 8:00 jest mżonką. Twardo postanawiamy wstać jutro pół godziny wcześniej...
I tak co rano. Może kiedyś się uda :)
masz talent do pisania kobieto :-)
OdpowiedzUsuń