Nie jest łatwo być dzieckiem.
Jeszcze trudniej być młodszym dzieckiem, całkowicie zapatrzonym w swój własny ideał - starsze rodzeństwo.
Póki jeszcze jest się fąflem małym, wszystko ma swoje miejsce. Siostra jest wspaniała i Ty jesteś wspaniały. Zdaje Ci się, że jesteście równi sobie i oboje potraficie wszystko. Ale przychodzi wiek poważny, kiedy się już odfąflisz, podrośniesz, bystrym choć zaokularzonym spojrzeniem ogarniesz temat i dostrzeżesz, że nie wystarczy powiedzieć umiem, żeby umieć, nie wystarczy chcieć, żeby mieć.
Przychodzi zwątpienie i poczucie, że do ideału nie doskoczysz. Ideał jest prawie jak mama i tata, dorosły niemal, ma lat 8, ma rozum, wiedzę i siłę, na które patrzysz z rozdziawioną buzią. Ma talent i umiejętności, o których Ty, ze swoimi nędznymi trzema czy czterema latami, póki co możesz tylko marzyć. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak schować się w kąt i z daleka ideał podziwiać. Wysiłki i próby sensu nie mają, walka skazana jest na niepowodzenie, haniebny wiek twój oznaczać może tylko porażkę.
Krzysztof to wie, bo Krzysztof tak czuł, chował się w kącie i twierdził, że nie umie, nie chce, nie będzie, bo nie da rady tak jak Hania. Ale to było kiedyś. Bardzo dawno. Gdy był jeszcze całkiem mały. Jakiś rok temu. Teraz Krzysztof ma prawie pięć lat i to "prawie" już go nobilituje do bycia dużym. I daje mu siłę i moc wiary w siebie. Krzysztof słyszy też często, że jest świetny, fantastyczny i wyjątkowy. Wcale nie gorszy niż Hania, wcale nie szarak, zwyczajniak i nicnieumiak. I też może stać na scenie, jak Hania. I śpiewać, i tańczyć, i recytować. I mieć rzesze fanów i wielbicieli. I oklaski. Bo splendoru jest Krzysztof spragniony. I na pochwały łasy. Bo drzemie w nim lew, zwierzę sceniczne, które dopiero zbiera się do skoku.
Złożyło się tak szczęśliwie, że po wczorajszych Hanny sukcesach dziś Krzysztof wystąpił na kameralnej scenie przedszkolnej wraz z innymi przedszkolakami, a po powrocie do domu zażyczył sobie udokumentowania występu na blogu ("Mamo, zrób mi posta, zrób mi posta - tylko z filmikiem!"). Więc uległam, bo i pędrakowi należy się chwila chwały.
Artysta co prawda stał do widowni tyłem, co było stratą dla widzów wielką, ale kamera co trzeba uchwyciła. Rola zamyka się w skromnych kilkudziesięciu sekundach, jednakże uwagę zwraca brak tremy i swoboda, oraz naturalność aktora. Ponadto na oklaski zasługuje nienaganna dykcja, jaką (nieskromnie tu przyznam) może pochwalić się moje dziecię. Z logopedycznego i generalnie oratorskiego punktu widzenia Krzysztof bowiem KRÓLEM JEST, chyba nikt nie zaprzeczy ;)
Zatem na specjalne życzenie artysty - Krzysztof choć od strony zadu, za to w ramach poematu miesięczno-obuwniczego, w roli miesiąca Października:
A oto i artystyczna całość, okrągły rok, już obuty, dumny i oklaskiwany.
A żeby już dopełnić obrazu prawdziwego, młodego artysty, poniżej dowody tryumfu, nie byle jakie, prawdziwe, wręczane z fanfarami. Już wiszą na Krzysztofa osobistej tablicy sukcesów, nad łóżkiem ;)
I tą drogą, dla naszych przedszkolnych aniołów - Pani Kasi i Pani Marzenki, które wytrwale i skutecznie pomagają nam w budowaniu w Krzysztofie poczucia własnej wartości, wiary w siebie i w to, że jest równie wspaniały jak siostra - WIELKIE, WIELKIE DZIĘKI :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz